Lecimy do góry...
Co by nie było nudno, przyspieszyliśmy tempo prac.
Od tygodnia zarezerwowany transport, zamówione bloczki i klej.
Środa - Panowie stawili się na budowie ok. 8 i zabrali się do pracy. Poobcinali folię, pomalowali fundament w poziomie, rozłożyli folię fundamentową i... ok 9 nadjechały bloczki.
Po rozładowaniu zabrali się za murowanie. Wymurowali pierwszą warstwę na zaprawę.
Wszytsko wspaniale - ALE...
... bo zawsze jest jakieś ALE. Panowie murarze nie poiązali transportu z klejem i po piętnajstej do nas dzwonią czy na jutro dojedzie klej. ?!?!?!?!
Jak to, przecież miał przyjechać z bloczkami. Ile telefonów wykonaliśmy, z iloma osobami rozmawialiśmy, to ciężko zliczyć i opowiedzieć. Do 18:30 nie wiedzieliśmy, czy transport będzie, czy może jednak nie.
Magazyn otwarty do 19:00 więc nie ma na co czekać, zapięliśmy przyczepkę i po materiał, bo nie będą mieli co robić dzisiaj i to była słuszna decyzja. Zdążyliśmy na ostatnią chwilę, tylko magazyner był średnio zadowolony, że z czyjejś winy musiał nam wydawać materiał po godzinach.
Wczoraj był wyścig z czasem, ale za to dzisiaj pojawiło się kilka nowych warstw, jutro pewnie będzie więcej. Jeszcze nie ma świerzych fotek, ale zamierzamy się poprawić .